Mam oto zdecydowanego faworyta wśród analogów. Minolta CLE tak kapitalnie pomyślany, prosty i "nieinwazyjny" aparacik, że nic tylko focić. Dopinam do niego dwa maleńkie Voigtlandery (nie naraz oczywiście) i mieści się w kieszeni albo pod marynarką. Na ulicy używam zwykle 21/4 bo nie trzeba ostrzyć i dokładnie kadrować, a tam gdzie nie muszę być dyskretny przypinam ostatni nabytek 40/1,4 i tu już nie jest tak łatwo, trzeba nabrać odrobinę wprawy, ale przy pełnym otwarciu magia jest prawie jak w Summiluxie. Jedyną wadą jaką znalazłem w CLE jest brak blokady ekspozycji, ale bez tego da się żyć.
Oto kilka próbek z 21/4 tym razem w kolorze.
Tym razem 40/1,4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz