sobota, 24 marca 2012

Nokton 1,1/50mm Podsumowanie



No nie, bez przesady może nie tyle podsumowanie ile wstępna ocena na ile i do czego ten obiektyw może mi się przydać. Zatem dla mnie jest to szkło typowo efektowe czyli w zastosowaniu ściśle amatorskim służyć mi będzie do zabawy z głębią ostrości oraz zdjęć typowo portretowych w świetle zastanym. Nie miałem jeszcze okazji wypróbować go w mojej ulubionej fotografii rodzinnej i na pewno zrobię to przy najbliższej okazji. Na mieście używałem go trochę podczas spacerów po Insbrucku, ale osobiście uważam to za nieporozumienie i zdecydowanie wolę tu Summicrona.  Zastosowanie Noktona 1,1/50 ma moim zdaniem sens tylko na f/1,1. Gdybym miał go przymknąć choćby do f/1,4 to raczej wolałbym podpiąć  Noktona 40/1,4 , który mimo, że odrobinę ciemniejszy to jest jednak kilka krotnie mniejszy.
Podkreślam jeszcze raz, że trafienie z ostrością przy f/1,1 to naprawdę nie lada wyczyn, a używanie tego obiektywu przy innych przysłonach jak już pisałem moim zdaniem nie ma sensu.
No to jeszcze kilka przykładowych fotek :

Nokton 1,1/50   f/8   ostrość na Buddę



   Nokton 1,1/50   f/1,1 ostrość na drugiego aniołka



    Nokton 1,1/50  f/1,1   ostrość na Buddę

   I kolejny portret mojej ulubionej i jedynej modelki:

   Nokton 1,1/50  f/1,4

   I jeszcze dla porównania podobne ujęcie ale po zmianie obiektywu

    Summicron 35/2   f/2



Oczywiście zdaję sobie sprawę, że z tych kilku fotek trudno sobie wyrobić zdanie na temat obiektywu. Ja po miesiącu używania Noktona 1,1/50 stwierdzam, że ciągle mam ochotę wypróbować Zeissa Sonnara 50/1,5. Niestety w naszym wspaniałym kraju żeby wypróbować obiektyw trzeba go najpierw kupić. Czyli Sonnar musi poczekać na jakąś moją kolejną wycieczkę za Odrę .

sobota, 17 marca 2012

Nokton 1,1/50mm cd.

 Przyznaję, że faktycznie tego obiektywu trzeba się nauczyć. Trafienie z ostrością przy f/1,1 jak dla mnie graniczy niemal z cudem. Trudno - ćwiczymy dalej.



                        Czy tak lepiej ?



    Kolejne tym razem w świetle monitora


sobota, 10 marca 2012

Nokton 1,1/50mm

Dawno już nie popełniałem tutaj żadnych mądrych wywodów na temat typowo sprzętowy. Pora może zatem podzielić się kilkoma bardzo subiektywnymi wrażeniami z kilkunastodniowego obcowania z obiektywem Nokton 1,1/50mm firmy Voigtlander. Szkło posiada  bagnet M i jest jednym z najjaśniejszych obiektywów obecnie produkowanych. Oczywiście nie mam zamiaru przepisywać tutaj danych technicznych, czy karty katalogowej bo to każdy może sobie "wyguglać" podobnie jak tablice testowe i opinie fachowców. Ja postaram się jak zwykle przedstawić sprzęt od strony przeciętnego amatorskiego użytkownika. Po pierwsze obiektyw jest duży.  Duży w porównaniu z innymi znanymi mi obiektywami tego systemu bo nie jest większy od przeciętnego zooma 18-70 (28-105). Natomiast myślę ,że jest cięższy. Nie ma w nim ani grama gumy czy plastiku. Tylko metal i szkło. Tak wygląda podpięty do aparatu :
                                   1



                                   2

W drugim przypadku miałem obawy czy nie wyłamie bagnetu - nie wyłamał.
Prawdę powiedziawszy obiektyw o świetle 1,1 ma chyba dwa zasadnicze zastosowania. Pierwsze to  fotografowanie w trudnych warunkach oświetleniowych (pomieszczenia) bez użycia lampy (w tym i portretowe) i drugie zabawa z wyodrębnieniem wybrabego planu  czyli zdjęcia które na własne potrzeby określam jako"efektowe". Prawdziwy fotograf przez duże "F" potrafi te zastosowania połączyć i dodać do tego jeszcze coś co w sumie powoduje ,że powstaje prawdziwa fotografia. Ja nie potrafię, ale to nie umniejsza mojej przyjemności z fotografowania. Parę przykładów z pierwszego zastosowania:


    3


    4



    5



    6


I kilka z drugiego czyli zabawa głębią ostrości:

    7



    8



    8



    10



   11



   12


Osobiście uważam ,że tego typu obiektyw służy głównie do fotografowania przy w pełni otwartej przysłonie bo po to w końcu został stworzony. Przymknięty do f8 zachowuje się mniej więcej tak:


    13


 czyli z grubsza wszystko jest ostre, ale do tego są inne znacznie poręczniejsze obiektywy.

Reasumując bardzo fajna zabawka do eksperymentowania w słabym świetle, lub poszukiwania własnych środków wyrazu. Na mnie największe pozytywne wrażenie zrobiły możliwości tego szkiełka w naprawdę kiepsko oświetlonym pokoju, dobra ostrość już przy f1,1 (zwłaszcza ze statywu) i doskonałe wykonanie.
Wady to na pewno gabaryty. Próbowałem ostatnio spacerować z nim po mieście i szybko mi się to znudziło.  Ja zwykle każdy dostępny mi sprzęt oceniam dość powoli dlatego na razie nie będę kusił się o jakieś podsumowanie. Obiektyw na pewno inny niż wszystkie z którymi miałem doczynienia i na pewno nie najłatwiejszy w obsłudze (myślę o ustawianiu ostrości przy f1,1) , ale jak mówiłem na wnioski jeszcze za wcześnie.

niedziela, 4 marca 2012

Fuji X100 na nartach c.d.

Jak widać zima wyrażnie ma się ku końcowi. Przez chwilę zastanawiałem się czy nie lepiej fotorelację z kolejnego wypadu narciarskiego odłożyć do lipca czy sierpnia jako lekarstwo na upały ale postanowiłem , że jeżeli nie podejmuję tematu szklarniowo- sprzętowego będę starał się trzymać choć w przybliżeniu rzeczywistego czasu. Tym razem Stubai i okolice. Pogodę trafiłem jak widać poniżej a ,że jak już  pisałem X100 jest chyba projektowany z myślą o kieszeni na gogle/rękawice w kurtce narciarskiej grzech było nie zabrać aparatu. X100 nie jest aparatem doskonałym i na pewno ma swoje ograniczenia, ale jako amator nie bardzo wyobrażam sobie powrót do lustrzanki.

Axamer-Lizum


















    Stubaier-Gletscher