czwartek, 31 stycznia 2013

Mamiya C330



Żelazko - to słowo nieodparcie  kołacze mi się po głowie kiedy tylko biorę ten aparat do ręki. Na zdjęciach wygląda on jak blaszane pudełko z dwoma otworkami. Nic bardziej mylnego. Aparat jest zbudowany jak  czołg. Jest ciężki, duży, nieporęczny i moim zdaniem niezbyt ergonomiczny. Inna sprawa, że wszystkie te odczucia znikają natychmiast z chwilą umocowania go na statywie. Kiedy mam dwie wolne ręce jest względnie łatwy dostęp do wszystkich ustawień i aparat staje się niemal wygodny w obsłudze.



Mamiya C330 to mój pierwszy i jak dotąd jedyny aparat średnioformatowy. Mam go od dwóch lat, zrobiłem nim może 10 rolek filmu i gdyby ktoś zapytał po co go kupiłem to jedyna nazwijmy to sensowna odpowiedż musiała by brzmieć - bo mi się spodobał po prostu. Aparat jak na lustrzankę dwuobiektywową ma tą ciekawą cechę, że można w niej wymieniać obiektywy. Wyprodukowano ich 4    ja mam tylko 80/2,8 czyli jak na średni format to taki jasny standard. Fotografowanie tym aparatem to prawdziwe wyzwanie dla fotoamatora. Już zawarte w nazwie słowo "profesional" sugeruje, że wymaga on sporo wiedzy, a zapewne i nie mniej wprawy. Z drugiej jednak strony kiedy oglądam w internecie efekty jakie można osiągnąć tym sprzętem to widzę jak daleka droga przede mną żeby cokolwiek sensownego z niego wyprodukować i prawdę powiedziawszy mam spore wątpliwości czy kiedykolwiek mi się to uda.

Wraz z aparatem zaopatrzyłem się w najprostszy światłomierz Seconic, który od kiedy ściągnąłem na iPhonea odpowiednią, prostą jak budowa cepa i całkiem nieżle działającą aplikację okazał się przerostem formy nad treścią.
Jednak podstawową wadą tego jak i każdego innego średnioformatowego aparatu są dla amatora koszty eksploatacyjne. Należy pamiętać, że po podsumowaniu ceny filmu, jego wywołania, a następnie zeskanowania koszt każdego naciśnięcia migawki to od 5 do (w zależności od jakości skanu) ok 15zł , a do tego jak wiadomo nie każde naciśnięcie migawki jest tożsame z powstaniem akceptowalnego przez autora zdjęcia.

   Mamiya C330


   Mamiya C330


    Mamiya C330


   Mamiya C330


  Mamiya C330


  Mamiya C330


Czy zatem należy całkowicie odpuścić amatorską fotografię sprzętem średniofotmatowym - moim zdaniem absolutnie nie ! .Dlaczego ? - dlatego, że to zupełnie inny rodzaj fotografii niż ten do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Tutaj każdy kadr naprawdę musi być przemyślany, nie ma poprawek, a każdy błąd kosztuje. Film w przypadku 6x6 to jedynie 12 klatek więc trzeba starać się mądrze nimi gospodarować. Poza tym obcowanie ze sposobem fotografowanie jeszcze całkiem niedawno zarezerwowanym ze względu na ceny sprzętu jedynie dla prawdziwych zawodowców to na prawdę wielka frajda, a przy okazji niezła nauka pokory.

czwartek, 24 stycznia 2013

WCL-X100 - pierwsze wrażenia

Konwerter ten zmienia ekwiwalent ogniskowej aparatu z 35 na 28mm. 




Jest tylko jeden mały problem. Mianowicie od dobrych kilkunastu dni pogoda jak dla mnie bardzo nie fotograficzna. Z powodu braku chęci testowania konwertera w terenie przy takiej pogodzie postanowiłem ograniczyć się na razie do paru słów opisu i kilku zdjęć. Jak widać na zdjęciach urządzonko jest  niewielkie i bez problemu można nosić je np. w kieszeni. Uwagę zwraca jednak solidność wykonania. Po wzięciu do ręki czuć od razu, że to zdecydowanie metal i szkło, a nie jakiś plastik. Czyli w jednej kieszeni aparat w drugiej konwerter i dobrze. Niestety po przykręceniu konwertera zestaw przestaje być kieszonkowy i jak by go nie obracać do kieszeni (mojej) nie wchodzi - szkoda, ale w końcu kieszonkowość to jednak nie najważniejsza cecha sprzętu do fotografowania.




Samo zakładanie, a dokładniej przykręcanie konwertera jest szybkie i proste zwłaszcza jeśli ma się już zdjęty ozdobny pierścień z obiektywu X100. Jeszcze trzeba go tylko aktywować w menu aparatu albo tak jak ja zaprogramować  pod przyciskiem RAW i do boju. Poniżej kilka przykładowych pstryków zrobionych na szybko w celu porównania różnicy ogniskowych.
Pierwsze zdjęcie z pary bez, a drugie z konwerterem.











Stanowczo za wcześnie na jakieś sensowne wnioski, ale moje pierwsze wrażenie jest zdecydowanie pozytywne. Jeżeli potraktować konwerter jako dodatkowy obiektyw 28/2 to i cena staje się całkiem rozsądna, a moim zdaniem tak właśnie należy go traktować. Jakość wykonania jest naprawdę świetna. Z aparatem komponuje się moim zdaniem idealnie. Na ocenę obrazka przyjdzie jeszcze pora tymczasem już marzy mi się X100 z zestawem 28/2, /35/2 i 50/2. Może i mało prawdopodobne, ale kto wie ?

   WCL-X100




piątek, 18 stycznia 2013

Jeden pstryk, jeden klik.

Może faktycznie nie najmądrzej tytuł tego posta brzmi, ale prawdę powiedziawszy tak właśnie odbywa się dzisiaj robienie zdjęć, a i to w wersji rozbudowanej bo wersja najbardziej popularna ogranicza się tylko do jednego pstryka. Ustawiamy pokrętełko na zielony kwadracik kadrujemy i "pstryk". Całą resztę odwala aparat. Ustawia ostrość, ekspozycję, dobiera czułość, wykrywa uśmiech itd. Strach pomyśleć jak to było kiedyś kiedy aparaty nawet światłomierza nie miały, a czułość można było ustawiać raz na 36 pstryków i zmienić ją można było dopiero zmieniając film. Dochodził jeszcze dobór odpowiedniego do tego co chciało się osiągnąć filmu. Czarno-biały, kolorowy, negatyw, slajd, a każdy jeszcze w wielu czułościach i o różnych innych parametrach - czyste szaleństwo !   Szaleństwo albo raczej wymóg naprawdę sporej wiedzy żeby otrzymać zdjęcie  na chociaż przyzwoitym poziomie technicznym. Dzisiaj całą tą wiedzę i doświadczenie zastępuje jeden klik. Zgrywamy plik do komputera wybieramy odpowiedni program i klikamy. Tylko jakoś duszy w takim fotografowaniu brakuje. Myślę sobie, że może właśnie dlatego tak lubię dalmierz. Żeby choć odrobinę tego dawnego klimatu poczuć. Ot takie dziwactwo.
Poniżej jeden pstryk i kilka "odbitek"- wszystkie uzyskane jednym kliknięciem.


    M8+Elmarit 28/2,8 bez zmian kolorów
                           


    Agfa Presica 100


    Fuji Astia


    Fuji Provia 100


    Kodak Elite Color 200


    Kodak Kodachrome 64


    Polaroid 669


    Fuj iNeopan Acros 100


    Ilford HPS 800


    Kodak T-Max 400


    Rollei Retro 80s






















poniedziałek, 14 stycznia 2013

Piłka śnieżna

Tak chyba trzeba by nazwać taką dyscyplinę. Poza tym, że trochę zimno (-5) to ma same zalety. Nie dostanie się porażenia słonecznego no i się nie kurzy. Rzadko mi się zdarza robić zdjęcia sportowe do tego światło było jakieś takie zdechłe więc wyszło jak wyszło, ale determinacja i zapał chłopaków naprawdę godne polecenia.


   M9+Cron35/2+Sonnar50/1,5











































niedziela, 6 stycznia 2013

Panasonic Lumix LX5

Są tacy, którzy nie lubią lustrzanek, ani bezlusterkowców, ani nawet (co dla mnie jest kompletnie nie zrozumiałe) dalmierzy. Dla nich taki Panasonic G1 to wielki i niewygodny klamor, Leica M9 to aparat bez sensu bo nie wystarczy włączyć trzeba jeszcze coś ustawić, X100 się nie nadaje bo ma zooma. Poza tym wszystko to generalnie za ciężkie, za duże i zbyt nieporęczne, a  przecież zdjęcia i tak ze wszystkich aparatów wychodzą z grubsza takie same. I co ja na to powiem ? - Ja miłośnik "jedynie słusznego systemu", wielbiciel kremowego bokehu, zatwardziały snob sprzętowy, wyznawca przenajświętszego Noctiluxa. Ano powiem jedno - święte słowa !  Mogę jeszcze dodać, że wszelka na ten temat dalsza dyskusja jest bezsensowna i zbędna gdyż są to słowa mojej od ładnych paru lat miłościwie mi panującej żony, która nie myli się nigdy amen.
Żeby nie być gołosłowny pozwoliłem sobie wrzucić poniżej parę "slajdów" w wykonaniu mojej małżonki zrobionych w czasie jej zeszłorocznego wyjazdu do Nepalu przy pomocy tytułowego Lumixa.
Pozostaje mi jeszcze wyrazić wdzięczność opatrzności, że moja Pani polubiła ten aparat bo dzięki temu mimo, że robi dużo lepsze zdjęcia niż ja to moje fotograficzne zabawki pozostawia w spokoju.

    Lumix LX5