niedziela, 21 października 2012

Babia Góra


Nazywają ją Królową Beskidów i bez wątpienia nią jest 1725 m n.p.m. to nie mało, a jeśli ktoś nie wierzy to niech się tam wybierze przy kiepskiej pogodzie zwłaszcza zimą. Osobiście gwarantuję mocne wrażenia, ale za skutki nie odpowiadam. W taką sobotę jak ostatnia to bardzo miły kilkugodzinny spacerek w okolicznościach przyrody naprawdę coś w czymś zapierających. Jako, że przepisywanie Wikipedii uważam za bezsensowne od razu zapraszam do poniższej galeryjki.
Wszystkie zdjęcia z jednego korpusu M9 i z trzech obiektywów 21, 35 i 50mm

    Tak wygląda z daleka - tu o ile pamiętam z okolic Rysianki


    a tak z całkiem bliska - z okolic przełęczy Brona









































poniedziałek, 15 października 2012

Święto winobrania w Escherndorf

Po spacerze między winnicami i nasyceniu oczu pięknymi widokami roztaczającymi się obficie z okolicznych wzgórz nadeszła pora aby zejść do miasteczka i pofotografować trochę lokalną utoczystość. Scenariusz imprezy prosty i jak sądzę podobny do wszelkich związanych z świętem dowolnych plonów. Najpierw przemarsz lokalnych władz wspartych orkiestrą dętą. Następnie żywiołowy  popis tejże orkiestry (w Bawarii raczej zdecydowanie na marszową nutę za, którą osobiście nie przepadam). Toast i wejście do Festhalle gdzie po krótkim przemówieniu towarzystwo przystępuje do części zdecydowanie mniej oficjalnej, a wieczorem.... no właśnie nie wiem co wieczorem bo niestety musiałem wracać. W każdym razie atmosfera wydawała się naturalnie sympatyczna, a wesołość i dobry humor uczestników nie był bynajmniej spowodowany nadmierną konsumpcją przetworów płodów rolnych na, których cześć świętowano.

   Elmarit 28/2,8











    zmiana szkła na Sonnar 1,5/50 











   
























piątek, 12 października 2012

Winnice nad Menem

Nie ukrywam, że mam pewien sentyment do niemieckich winnic. Sądzę, że wynika on nie tyle z zamiłowania do wina ile z tego, że wiele lat temu pracowałem trochę na jednej z takich winnic. Może po prostu miałem szczęście, ale wspomnienia z tego okresu mimo, że praca zwłaszcza na stromej winnicy do najlżejszych nie należy mam zdecydowanie przyjemne. Może po prostu miałem szczęście do ludzi i trafiłem na naprawdę fajnego (to chyba odpowiednie słowo ) pracodawcę.

    1989


    2011

To samo miejsce ci sami ludzie i nawet Muller-Thurgau ciągle tak samo wspaniale smakuje.

To powyżej to było nad Renem. Raz w 1989 i raz w zeszłe wakacje. Mamy w planie powtarzać to spotkanie jeszcze wiele razy i zawsze co 22 lata.
Wracam do tematu czyli dla odmiany nad Men do miejscowości Escherndorf. Wyjmuję aparat z przypiętą 50-ką (28-kę wrzucam do kieszeni) i w drogę
Miasteczko jakich wiele w tej okolicy skąpane w przedpołudniowym słońcu.






     I ruszamy na spacer po winnicy









    Te  winogrona mają pestki i dość grubą skórkę, ale za to są bardzo słodkie





    Data na pomniku 1701


    Widok na przełomy Menu


    i na miasto


    a tu robimy przerwę na kawę


    W kapliczce na wzgórzu coś co można by nazwać dożynkowym wieńcem





   Pora schodzić na dół do miasta żeby zdążyć na lokalne święto winobrania, ale to już chyba w następnym poście.





wtorek, 9 października 2012

Odrobina Wurzburga

Moja wizyta u zachodnich sąsiadów podyktowana jak zwykle celami czysto towarzyskimi wypadła tym razem w okresie kiedy to w Bawarii hucznie świętuje się dwie uroczystości. Obie związane z szeroko rozumianą działalnością rolniczą polegającą na przetwarzaniu pewnych płodów rolnych o konsystencji z grubsza biorąc stałej na produkty płynne, ale o znacznie szlachetniejszej naturze. Pierwsza to oczywiście  słynny Oktoberfest, który w  monstrualnej w swoim rozmachu i najbardziej komercyjnej formie odbywa się w Monachium, a w miniaturze w wielu innych miejscowościach. Druga to święto winobrania obchodzone właściwie we wszystkich miejscowościach posiadających winnice. Poniżej kilka zdjęć z sobotniego spaceru po Wurzburgu.

    Orkiestra przygrywająca ludziom pijącym piwo w miejscu publicznym i to z udziałem dziecka - zgroza











  Niewinnie wyglądająca sprzedaż jabłek


  będąca tak na prawdę pretekstem do rozprowadzania niebezpiecznych destylatów bez akcyzy.


   A przecież można kulturalne, w miejscu z odpowiednią koncesją


   i do tego z  "konsumpcją"


Ja wolałem wracać pieszo - za dużo przetworów.