niedziela, 6 stycznia 2013

Panasonic Lumix LX5

Są tacy, którzy nie lubią lustrzanek, ani bezlusterkowców, ani nawet (co dla mnie jest kompletnie nie zrozumiałe) dalmierzy. Dla nich taki Panasonic G1 to wielki i niewygodny klamor, Leica M9 to aparat bez sensu bo nie wystarczy włączyć trzeba jeszcze coś ustawić, X100 się nie nadaje bo ma zooma. Poza tym wszystko to generalnie za ciężkie, za duże i zbyt nieporęczne, a  przecież zdjęcia i tak ze wszystkich aparatów wychodzą z grubsza takie same. I co ja na to powiem ? - Ja miłośnik "jedynie słusznego systemu", wielbiciel kremowego bokehu, zatwardziały snob sprzętowy, wyznawca przenajświętszego Noctiluxa. Ano powiem jedno - święte słowa !  Mogę jeszcze dodać, że wszelka na ten temat dalsza dyskusja jest bezsensowna i zbędna gdyż są to słowa mojej od ładnych paru lat miłościwie mi panującej żony, która nie myli się nigdy amen.
Żeby nie być gołosłowny pozwoliłem sobie wrzucić poniżej parę "slajdów" w wykonaniu mojej małżonki zrobionych w czasie jej zeszłorocznego wyjazdu do Nepalu przy pomocy tytułowego Lumixa.
Pozostaje mi jeszcze wyrazić wdzięczność opatrzności, że moja Pani polubiła ten aparat bo dzięki temu mimo, że robi dużo lepsze zdjęcia niż ja to moje fotograficzne zabawki pozostawia w spokoju.

    Lumix LX5


































1 komentarz:

  1. Fajne foty, no i miejsca piękne. Też mam lumixa, tylko takiego co do wody można wrzucić nawet :)

    OdpowiedzUsuń