piątek, 12 października 2012

Winnice nad Menem

Nie ukrywam, że mam pewien sentyment do niemieckich winnic. Sądzę, że wynika on nie tyle z zamiłowania do wina ile z tego, że wiele lat temu pracowałem trochę na jednej z takich winnic. Może po prostu miałem szczęście, ale wspomnienia z tego okresu mimo, że praca zwłaszcza na stromej winnicy do najlżejszych nie należy mam zdecydowanie przyjemne. Może po prostu miałem szczęście do ludzi i trafiłem na naprawdę fajnego (to chyba odpowiednie słowo ) pracodawcę.

    1989


    2011

To samo miejsce ci sami ludzie i nawet Muller-Thurgau ciągle tak samo wspaniale smakuje.

To powyżej to było nad Renem. Raz w 1989 i raz w zeszłe wakacje. Mamy w planie powtarzać to spotkanie jeszcze wiele razy i zawsze co 22 lata.
Wracam do tematu czyli dla odmiany nad Men do miejscowości Escherndorf. Wyjmuję aparat z przypiętą 50-ką (28-kę wrzucam do kieszeni) i w drogę
Miasteczko jakich wiele w tej okolicy skąpane w przedpołudniowym słońcu.






     I ruszamy na spacer po winnicy









    Te  winogrona mają pestki i dość grubą skórkę, ale za to są bardzo słodkie





    Data na pomniku 1701


    Widok na przełomy Menu


    i na miasto


    a tu robimy przerwę na kawę


    W kapliczce na wzgórzu coś co można by nazwać dożynkowym wieńcem





   Pora schodzić na dół do miasta żeby zdążyć na lokalne święto winobrania, ale to już chyba w następnym poście.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz