sobota, 22 września 2012

Leica M i M-E

Zbliża się rok od czasu gdy zostałem posiadaczem M9 - na dobra szczęśliwym posiadaczem - przymierzam się powoli żeby tę rocznicę jakimś postem sprzętowym uhonorować, ale po ostatnich wydarzeniach na Photokinie  2012 nie mogę nie podzielić się tutaj moimi rozterkami na temat najnowszych produktów bodaj ostatniego europejskiego producenta sprzętu foto.
Prawdę powiedziawszy to Leica M-E nie wymaga specjalnego komentarza gdyż praktycznie jest to stara poczciwa Leica M9/ M9-P pozbawiona możliwości podglądu ramek - to ta mała wajcha na prawo od obiektywu patrząc na front aparatu. Patrząc w wizjer można przekręcić tą dżwigienkę i wówczas wyświetlają nam się w wizjerze ramki dla innych ogniskowych niż automatycznie wyświetlane dla podpiętego obiektywu. Poza tym zmiana kolorystyki i rodzaju okleiny na korpusie. Producent 3 lata po premierze modelu doszedł do bardzo z resztą słusznego wniosku, że skoro aparat sprzedaje
 się co najmniej dobrze, a konkurencji ciągle brak bo jakoś nikt nie kwapi się do wyprodukowania cyfrowego dalmierza to nie ma powodu do jakichś rewolucyjnych zmian.

Wszystkie zdjęcia w tym poście pochodzą z internetu.



stara Leica M9
                                                                                                                                    foto. internet

                              

nowa Leica M-E
                                                                                                                      foto. internet

                                                 
  Jednak jedną zmianę i to jak na dzisiejsze czasy rewolucyjną zdecydowano się wprowadzić - obniżono cenę !. Na dotatek nie mało bo prawie o 20% w stosunku do M9. Reasumując nadal mamy Leikę M9 tyle, że pod inną nazwą z trochę innym wykończeniem i w znacznie niższej cenie - i bardzo dobrze.

Leica M - tutaj prawdę powiedziawszy mam problem bo nie bardzo rozumiem czemu mają służyć zmiany w stosunku do M9 wprowadzone w tym modelu. Oczywiście podstawową cechą aparatu fotograficznego jest robienie zdjęć i im są one technicznie lepsze tym wyżej oceniany jest sprzęt. W tej dziedzinie ani ja ani chyba nikt na świecie nie jest w stanie jeszcze nic powiedzieć bo po prostu  żadnych zdjęć z tego aparatu jeszcze nie ma. Tym nie mniej myślę, że śmiało można przyjąć założenie, że będą one co najmniej dobre. Generalnie chyba wszystkie przewidywania o, których pisałem kilka postów temu na temat nadchodzącej M10 zwanej dzisiaj M się spełniły. Nie znaczy to wcale, że ja jestem taki genialne po prostu zebrałem do kupy parę plotek krążących po sieci i to wszystko.


Leica M
                                                                                                                      foto.internet

Jak widać zachowano wygląd i większość cech poprzedniego modelu dołączając jednocześnie możliwość nagrywania filmów, podgląd live view na znacznie udoskonalonym w stosunku do poprzednika wyświetlaczu oraz możliwość podłączenia zewnętrznego elektronicznego wizjera.


                                                                                                                            foto. internet


Nie są to oczywiście wszystkie zmiany, a raczej są to te zmiany, które pociągają za sobą następne związane z obsługą tych zasadniczych np. nowa, inna matryca dostosowana do filmowania i o znacznie rozszerzonym zakresie ISO. Ja nie podaję tu nigdy specyfikacji technicznej opisywanego sprzętu bo można ją znależć bez trudu na fachowych forach lub stronach producenta natomiast celem  tego bloga jest oprócz pokazywania własnych zdjęć opisywanie sprzętu z punktu widzenia średnio zaawansowanego amatora w średnim wieku - czyli podstawowego klienta na  sprzęt systemu M, kupującego Leikę M8/8.2/9/9-P jako najbardziej analogową cyfrówkę na świecie pozwalającą teoretycznie uzyskać doskonałą jakość obrazka ze stosunkowo małego, lekkiego (w porównaniu z lustrzanką FF z obiektywem), nie rzucającego się w oczy zestawu. Tym czasem  w nowej Leice M oferuje się temu klientowi możliwości niemal nieograniczonej rozbudowy. Z jednej strony to może i pięknie, ale z drugiej to wcale nie jestem pewien.

                                                                                                                                              foto. internet

Bo czy nie lepiej zamiast męczyć się powyższym zestawem  użyć dobrej lustrzanki. Jeżeli nie lżej to na pewno taniej i dużo wygodniej. Wszystko w jednym: bezlusterkowiec z możliwością podpięcia teoretycznie każdej optyki z pierścieniem przysłony,macro, tele, prawdziwy dalmierz, kamera filmowa - albo aparat doskonały, albo nieporozumienie - naprawdę nie wiem.
Nowa Leica M to urządzenie, którego przeznaczenia osobiście nie rozumiem, a może po prostu jeszcze nie rozumiem. Może producent obserwując powszechne na rynku sprzętu fotograficznego trendy postanowił wypuścić coś co będzie je spełniać i to na poziomie zgodnym z renomą marki, ale trochę na zasadzie "chcecie te wszystkie nowinki to macie", a dla tych ,których interesuje samo fotografowanie nadal mamy wspaniały cyfrowy dalmierz Leica M-E.
Czas pokaże, a rynek zweryfikuje. Tymczasem ja będę pilnie obserwował.

2 komentarze:

  1. Z tymi ostatnimi kilkoma zdaniami, zgadzam się z Tobą Piotrze całkowicie. O ile rozumiem ideę rozpowszechniania małych aparatów dalmierzowych typu:Leica czy Fuji (nawet mi się one bardzo podobają), to nie rozumiem sensu produkowania czegoś, co stanowi zaprzeczenie tej idei. Nie moje pieniądze, nie moja sprawa. Znając wyjarane gusta Niemców, wierzę w to, że znajdzie się odpowiednia ich ilość, która w to wejdzie. Już wyobrażam sobie to przypinanie do aparatu różnych: wzierników, lupek, celowników, soczewek, nasadek i cewników - śmiech :)
    Ech.., niektórzy to sobie potrafią utrudniać życie, byle starać się udowodnić, że są mądrzejsi od Japońców ;) Wydaje mi się, że nie jest to jednak rzecz gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to właśnie Japońce i Amerykany są ponoć głównymi odbiorcami Lejek.

      Usuń