Mój pierwszy post na temat Fuji X100 zawierał wszystkie wady jakie w tym aparacie znalazłem i z niczego co wówczas napisałem do dzisiaj się nie wycofuję. Tyle tylko, że przez następne kilkanaście dni obcowania z tym sprzętem znajdywałem już same zalety.To coś ma służyć do robienia zdjęć i ja polubiłem ten nietypowy kompakt po otwarciu pierwszego RAW-a (nawet w tym skośnookim programie). Nie jest to gadget, naszyjnik czy wyznacznik statusu społecznego jego posiadacza. Do lansowania służy np. Eos 50D z gripem i koniecznie białym obiektywem - to w klasie średniej. W wyższej np. Leica S2. Fotografa z takim sprzętem trudno nie zauważyć i właśnie o to tu chodzi. Fotografujący (czyli nie koniecznie prawdziwy fotograf) z Fuji X100 praktycznie nie istnieje. Przez kilka godzin spacerowałem za moją rodziną po centrum handlowym trzymając w dłoni aparat. Nie prowokowałem nikogo przystawiając mu przed twarz obiektyw, ale też nie kryłem się podnosząc aparat do oka. Nikt, dosłownie nikt nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi.
niedziela, 1 maja 2011
X100 - podsumowanie
Mam ten aparat od prawie trzech tygodni. Pora zatem by była o jakąś mądrą czy nie, ale własną ocenę. Kiedyś jakiś mądry człowiek , któremu zarzucono niekonsekwencję w wydawanych opiniach maił powiedzieć, że tylko krowa nie zmienia zdania. Ze swojej strony mogę dodać tylko jedno - święte słowa.
Mój pierwszy post na temat Fuji X100 zawierał wszystkie wady jakie w tym aparacie znalazłem i z niczego co wówczas napisałem do dzisiaj się nie wycofuję. Tyle tylko, że przez następne kilkanaście dni obcowania z tym sprzętem znajdywałem już same zalety.To coś ma służyć do robienia zdjęć i ja polubiłem ten nietypowy kompakt po otwarciu pierwszego RAW-a (nawet w tym skośnookim programie). Nie jest to gadget, naszyjnik czy wyznacznik statusu społecznego jego posiadacza. Do lansowania służy np. Eos 50D z gripem i koniecznie białym obiektywem - to w klasie średniej. W wyższej np. Leica S2. Fotografa z takim sprzętem trudno nie zauważyć i właśnie o to tu chodzi. Fotografujący (czyli nie koniecznie prawdziwy fotograf) z Fuji X100 praktycznie nie istnieje. Przez kilka godzin spacerowałem za moją rodziną po centrum handlowym trzymając w dłoni aparat. Nie prowokowałem nikogo przystawiając mu przed twarz obiektyw, ale też nie kryłem się podnosząc aparat do oka. Nikt, dosłownie nikt nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi.
Aparat trzymany w dłoni z odległości paru metrów trudno odróżnić od telefonu komórkowego. Bez problemu mieści się w kieszeni kurtki, marynarki czy w damskiej torebce (ostatniego nie próbowałem).Jakość zdjęć, które można z niego otrzymać jest znakomita (nie koniecznie moich) i nie odbiega moim zdaniem od jakości zdjęć otrzymywanych ze współczesnych lustrzanek APS-C. Obsługa menu przy odrobinie wprawy okazuje się całkiem sympatyczna. Osobiście większość programów czy ustawień dotyczących JPEG-ów uważam za zbędne, ale jeżeli ktoś lubi to ma.
Jest to bardzo poręczny, wygodny w obsłudze i nie bójmy się tego słowa piękny aparat. W canie dostajemy dwa wizjery opteczny i elektroniczny - co kto lubi, na których możemy (nie musimy) wyświetlać sobie mnóstwo mniej lub bardzej przydatnych informacji - znowu co kto lubi i naprawdę dobrej klasy jasny obiektyw. Nie wiem czy za podobne pieniądze można skompletować coś co ma te wszystkie elementy i do tego tej klasy matrycę. Ja niczego podobnego nie znalazłem. Oczywiście X100 posiada swoje wady, ale nic nie jest doskonałe. W przypadku tego aparatu zalet widzę znacznie więcej niż wad . Generalnie sprzęcik znacznie zyskuje przy bliższym poznaniu.
Mój pierwszy post na temat Fuji X100 zawierał wszystkie wady jakie w tym aparacie znalazłem i z niczego co wówczas napisałem do dzisiaj się nie wycofuję. Tyle tylko, że przez następne kilkanaście dni obcowania z tym sprzętem znajdywałem już same zalety.To coś ma służyć do robienia zdjęć i ja polubiłem ten nietypowy kompakt po otwarciu pierwszego RAW-a (nawet w tym skośnookim programie). Nie jest to gadget, naszyjnik czy wyznacznik statusu społecznego jego posiadacza. Do lansowania służy np. Eos 50D z gripem i koniecznie białym obiektywem - to w klasie średniej. W wyższej np. Leica S2. Fotografa z takim sprzętem trudno nie zauważyć i właśnie o to tu chodzi. Fotografujący (czyli nie koniecznie prawdziwy fotograf) z Fuji X100 praktycznie nie istnieje. Przez kilka godzin spacerowałem za moją rodziną po centrum handlowym trzymając w dłoni aparat. Nie prowokowałem nikogo przystawiając mu przed twarz obiektyw, ale też nie kryłem się podnosząc aparat do oka. Nikt, dosłownie nikt nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Podzielam zdanie na temat tego aparatu.
OdpowiedzUsuńP.S
Pokazałeś na zdjęciach niesamowitą łatwość robienia zdjęc gdziekolwiek. Ostatnio nawet w macdonaldzie w nocy robiłem fotki :-)
Dzięki. To naprawdę sympanyczny sprzęcik.
OdpowiedzUsuńJest mój pierwszy aparat cyfrowy, który kupiłem, bo inne dostawałem i znowu chce mi się fotografować, natomiast wczoraj na plenerowej imprezie większość osób myślała, że dla zgrywy przyniosłem starego analoga, dopóki dzisiaj nie wysłałem im zdjęć ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
¨Nie prowokowałem nikogo¨: w takim razie bardzo się cieszę bo właśnie o taki aparat mi chodziło. X100 to mój nowy nabytek, mam nadzieję, że dobrze się z nim będę bawić :-)
OdpowiedzUsuńCiekawy blog, dzięki!