poniedziałek, 25 listopada 2013

Coś jakby portrety

Zastanawiam się właśnie nad zagadnieniem formy i treści w fotografii. Czy w większości sytuacji fotograficznych negatywnie odbierany przerost formy nad treścią ma również zastosowanie do szeroko rozumianego portretu ? Oczywiście taki formalizm wręcz kuriozalny jaki obserwujemy we współczesnej tzw. "fotografii ślubnej"  mnie też się nie podoba, ale jak sądzę zjawisko to wynika raczej z gustów klientów, którzy w pogoni za oryginalnością zmuszają fotografów do wymyślania coraz to nowszych i nie bójmy się tego słowa głupszych inscenizacji. Forma ma tu nierzadko coraz mniej wspólnego z treścią dla niektórych  całkiem doniosłej, a przynajmniej niosącej ze sobą czasem wieloletnie konsekwencje uroczystości. Ale zostawmy już fotografię ślubną tym, którym za to płacą i wróćmy do amatorszczyzny. Poniżej przedstawiam parę zdjęć zrobionych kilka dni temu na spacerze w Pszczynie. Ja wiem, że treści tu nie ma żadnej, ale po co komu jakaś treść skoro tak miło jest skoncentrować się na samej formie ?

    Sonnar 1,5/50


    Sonnar 1,5/50


    Sonnar 1,5/50


    Sonnar 1,5/50


    Sonnar 1,5/50


    Sonnar 1,5/50


    Sonnar 1,5/50


    Sonnar 1,5/50


    Sonnar 1,5/50

wtorek, 12 listopada 2013

Kraków cd


Um agradecimento especial a quatro adoráveis celebridades ​​de Portugal na realização deste post. (by Google Translate)

Ponownie w Krakowie tyle, że tym razem dla odmiany na kolorowo i dla odmiany w towarzystwie poczciwego Fuji X100. Odnośnie samego sprzętu to mogę dodać, że ta egzotyczna osłona przeciwsłoneczna pochodzi z PENTACON Elecric i moim zdaniem lepiej komponuje się z Fujikiem niż oryginalna. Oczywiście wskazane jest wtedy używanie EVF bo przy optycznym zasłania sporą część kadru, ale czego to się nie robi dla tzw lansu.



Poza tym moje nastawienie do Fujika się nie zmienia. Małe toto, lekkie, poręczne i jeszcze gdyby nie ten auto-focus to było by po prostu świetnie. Gdybym mógł dodał bym jeszcze jakąś blokadę kółka korekcji ekspozycji i może parę innych blokad ale skoro nie mogę to pozostaje mi się cieszyć tym co mam i zająć się fotografowaniem.
Faktem jest, że na poniższych zdjęciach zabytków Krakowa jest raczej nie wiele, ale nic na to nie poradzę, że kiedy mam taką możliwość wolę fotografować młode gwiazdy niż stare kamienie.


    X100


    X100


    X100


    X100


    X100


    X100


    X100


    X100


   X100



środa, 6 listopada 2013

W Krakowie

Rzec by można Kraków niczym koń - jaki jest każdy widzi. Rodzi się zatem pytanie czy w ogóle jest sens  nadal go fotografować ? Tak na dobrą sprawę przez ostatnie jakieś paręset lat Stare Miasto faktycznie niewiele się chyba zmieniło inaczej co oczywiste przestało by być starym miastem. Koń zresztą w ciągu ostatnich kilkuset lat procesu ewolucyjnego też się raczej nie zmienił i na tym chyba polega główne podobieństwo konia do Krakowa. Różnic jest znacznie więcej. Np nigdy jeszcze nie widziałem podziarganych mieszkańców Albionu siedzących na koniu i wrzeszczących jakieś ichnie pieśni o charakterze powiedzmy lokalno-patriotycznym, a siedzących na krakowskim rynku i to czyniących widziałem wielokrotnie. Inna różnica to np. fakt, że koń nawet krakowski nie posługuje się maczetą ani nawet nożem, które to akcesoria jak donosi tv weszły ponoć do tutejszej nowej świeckiej tradycji. Na szczęście w trakcie mojego ostatniego pobytu w tym dostojnym i co tu dużo mówić pięknym grodzie z żadnym z tych zjawisk się nie zetknąłem, a wręcz przeciwnie było słonecznie, miło i jak na koniec października po prostu pięknie. Miałem niewątpliwą przyjemność oprowadzać przez kilka godzin po starówce kilka młodych dam z bodaj najbardziej odległego od nas zakątka Europy, a przy okazji mogłem dać upust mojej nieustającej słabości do fotografii spacerowej.
Zacznijmy zatem od konia, a dalej jak zwykle.







































niedziela, 3 listopada 2013

Matrix

Podobno Bismark mawiał, a Piłsudski lubił powtarzać, że "Kto za młodu nie był socjalistą ten na starość będzie szują "(lub fasztstą - zależnie od wersji). No i w moim przypadku to jakoś się nie sprawdza. Wprawdzie w latach młodości zdecydowanie bardziej niż czynne obalanie socjalizmu czy innego jedynie słusznego ustroju  wolałem zajmować się obalaniem innych z polityką niewiele wspólnego mających rzeczy to jednak za socjalistę nigdy uważać bym się nie mógł. Czy zatem Teraz będąc powiedzmy w kwiecie lat męskich zostałem szują lub faszystą ? Nie sądzę. Ciekawe jednak jest to, że im więcej lat żyję tym bliżej mi do zadeklarowania się jako coraz bardziej przekonany anarchista. Szczególnie zaś bliskie wydaje mi się anarchistyczne podejście do szeroko pojętej władzy państwowej. Dotyczy to, co chyba z natury rzeczy jest logiczne zwłaszcza władzy państwa w którym, żyję, tworzę, pracuję, rozmnażam się, wreszcie płacę w różnych coraz ciekawszych formach wcale nie małe podatki -  no żeby nie przedłużać mojego państwa. Jednym z organów tego państwa jest moja ulubiona formacja mundurowa - straż miejska.
Nie mogę po prostu wyjść z podziwu obserwując ich śmiałe i spektakularne akcje bez, których nasze miasta pogrążyły by się w wszechobecnym chaosie, a po ulicach grasowali by złoczyńcy z papierosem w jednej ręce, a puszką piwa w drugiej, rozpasani piraci drogowi parkowali by gdzie popadnie, a do tego każdy pieszy bezkarnie przechodziłby przez jezdnię tam gdzie by chciał. Nie chce mi się tu pisać o innych służbach z policją na czele zajmujących się umilaniem życia podatnikom i nie zakłócaniem spokoju przestępcom. W pięknym kraju w którym ewidentne oszustwo określa się mianem ryzyka biznesowego i dolicza poszkodowanemu odpowiedni podatek od utraconej kwoty, zaś zwykłą kradzież  sprowadza się do roli wykroczenia w celu poprawy statystyk coraz częściej nachodzą mnie wątpliwości czy aby na pewno żadna praca nie hańbi ?

Poniższe zdjęcia to tylko takie przypadkowe pstryki zrobione przy innych okazjach.